Szampan, browar, wóda, gin. Każdy na pewno próbował, każdy na pewno
leżał zajebany i każdy na pewno kiedyś spróbuje. Fenomen odmiennych
stanów świadomości nie ma prawa zmaleć – mimo zakazów, mimo ogólnie
przyjętej zasady, że bycie najebanym to nie sposób na życie, bez względu
na modę bycia fit.
By poczynić przytoczone tu obserwacje wystarczyło mi wyjść parę razy
na miasto trzeźwym; nie najebawszy się uprzednio w domu, na ławce pod
blokiem czy w drodze do celu. Pamiętam, że usiadłem sobie pewnego razu
na ławeczce przed jednym z miejskich pubów i patrzyłem. Przyglądałem się
jak zastępy żądnych wrażeń nocnych marków szukają swojej przystani
zniszczenia.
Choć cel był jasny, to jego dopełnienie okazywało się często poważną
zagwozdką. A to miejsc nie ma, a to za drogo, a to komuś nie pasuje
wystrój. Zewsząd, jak tak sobie siedziałem, dochodziło mnie jęczenie i
narzekanie na wydmuchane problemy. Narzekali oczywiście ci najbardziej
trzeźwi. Reszta, już porobiona, miała w dupie takie błahostki; było im
dobrze, tu i teraz było najważniejsze, a ta część charakteru
odpowiedzialna za marudzenie słodko spała.
I w tym rzecz. W uśpieniu części siebie i wydobyciu tego co na co dzień chowa się w zakamarkach własnego ja.
W ramach sadystycznej zabawy lub szeroko rozszerzonych badań pod
szyldem „Kim jestem teraz, a kim będę jak procenty uderzą do głowy?”.
Nic też dziwnego, że popularne zapijanie smutków nie działa i zazwyczaj
kończy się na podbitej kacem depresji. Alkohol robi swojski rozpierdol
na konsolecie osobowości, podkręca emocjonalność i wycisza blokady
moralne – nieprzewidywalna rozrywka, dlatego tak pociągająca.
Wódeczkę można by śmiało nazwać elementem kulturowym, ale to nie
tylko alkohol nim jest – używki są. Człowiek to autodestrukcyjna bestia
uzależniona od bodźców; kawa, fajki, alkohol, marihuana – bez znaczenia,
byleby było co zażyć, cokolwiek oddzielającego grubą kreską tu i teraz
od monotonii codziennej rzeczywistości.
Poza tym, wracając do tytułowego pytania, ile by nie powstało, ile by
się nie wydarzyło gdyby nie alkoholowe eskapady. Świat bez najebanych
ludzi to jak paleta kolorów bez czerwonego. Lubimy być pijani, bo
możemy, a możemy, bo chcemy. Przecież powinno się żyć w zgodzie ze sobą,
prawda?
0 komentarze:
Prześlij komentarz