czwartek, 10 grudnia 2015

Dlaczego lubimy się najebać?



 Szampan, browar, wóda, gin. Każdy na pewno próbował, każdy na pewno leżał zajebany i każdy na pewno kiedyś spróbuje. Fenomen odmiennych stanów świadomości nie ma prawa zmaleć – mimo zakazów, mimo ogólnie przyjętej zasady, że bycie najebanym to nie sposób na życie, bez względu na modę bycia fit.

By poczynić przytoczone tu obserwacje wystarczyło mi wyjść parę razy na miasto trzeźwym; nie najebawszy się uprzednio w domu, na ławce pod blokiem czy w drodze do celu. Pamiętam, że usiadłem sobie pewnego razu na ławeczce przed jednym z miejskich pubów i patrzyłem. Przyglądałem się jak zastępy żądnych wrażeń nocnych marków szukają swojej przystani zniszczenia.

Choć cel był jasny, to jego dopełnienie okazywało się często poważną zagwozdką. A to miejsc nie ma, a to za drogo, a to komuś nie pasuje wystrój. Zewsząd, jak tak sobie siedziałem, dochodziło mnie jęczenie i narzekanie na wydmuchane problemy. Narzekali oczywiście ci najbardziej trzeźwi. Reszta, już porobiona, miała w dupie takie błahostki; było im dobrze, tu i teraz było najważniejsze, a ta część charakteru odpowiedzialna za marudzenie słodko spała.

I w tym rzecz. W uśpieniu części siebie i wydobyciu tego co na co dzień chowa się w zakamarkach własnego ja. W ramach sadystycznej zabawy lub szeroko rozszerzonych badań pod szyldem „Kim jestem teraz, a kim będę jak procenty uderzą do głowy?”. Nic też dziwnego, że popularne zapijanie smutków nie działa i zazwyczaj kończy się na podbitej kacem depresji. Alkohol robi swojski rozpierdol na konsolecie osobowości, podkręca emocjonalność i wycisza blokady moralne – nieprzewidywalna rozrywka, dlatego tak pociągająca.

Wódeczkę można by śmiało nazwać elementem kulturowym, ale to nie tylko alkohol nim jest – używki są. Człowiek to autodestrukcyjna bestia uzależniona od bodźców; kawa, fajki, alkohol, marihuana – bez znaczenia, byleby było co zażyć, cokolwiek oddzielającego grubą kreską tu i teraz od monotonii codziennej rzeczywistości.

Poza tym, wracając do tytułowego pytania, ile by nie powstało, ile by się nie wydarzyło gdyby nie alkoholowe eskapady. Świat bez najebanych ludzi to jak paleta kolorów bez czerwonego. Lubimy być pijani, bo możemy, a możemy, bo chcemy. Przecież powinno się żyć w zgodzie ze sobą, prawda?

0 komentarze:

Prześlij komentarz